poniedziałek, 14 kwietnia 2014

co jest ze mną nie tak ?



Witajcie kochani! Nareszcie już przyszłam do szkoły po mojej 3-tygodniowej chorobie i żałobie. Wiem, trochę trudno mi to powiedzieć, ale jakoś jestem szczęśliwa. Ale czy powinnam? W końcu jestem w żałobie. Dziadek mi zmarł, a ja tak jakoś w szkole, w domu z uśmiechem na twarzy. Czy coś jest ze mną nie tak? W szkole mało co osób wie, że mam żałobę, chociaż pierwszy tydzień chodziłam ubrana na czarno - spotkałam się z opiniami "emo" . Dlaczego jestem szczęśliwa w dniach tak smutnych dla naszej rodziny? Jestem inna? Sama nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem cały czas szczęśliwa i m iła dla każdego, kogo napotkam, chociaż zawsze byłam chamska i niezrównoważona. Wiem, może to co wyżej napisałam jest dziwne, ale to są moje uczucia. Jednym z kilku powodów jest to, że wiele osób twierdzi, że schudłam, co jest miłe, lecz musze przyznać, że ja nic takiego po sobie nie widzę, ale każdy taki komplement jest dla mnie miły. Osobiście uważam, że praktycznie w ogóle nic nie schudłam. Drugim z powodów jest to, że mam wspaniałych znajomych, rodzinę, przyjaciół, którzy mnie cały czas wspierają i są przy mnie! Dziękuję Wam <3 Cóż tu więcej dodawać. Jeśli chcecie mnie o coś zapytać zapraszam na ask  >>> LINK <<< .
Do dzisiejszego posta dołączam zdjęcia z sesji wraz z moją kochaną kuzynką Alicją i Natalcią <3

                             

                             


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

#śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.

Witajcie. Na początku mojego postu chciałam Was mocno przeprosić za to, że tak dawno nie dodałam notki. Myślałam, żeby dodać w czwartek, ale niestety kolej niespodziewanego zdarzenia to zmieniła.
W środowy poranek źle się czułam i nie poszłam do szkoły. Wstałam około godziny dziewiątej. O godzinie 11 zaczęła się "Ukryta prawda", którą planowałam obejrzeć. Obejrzałam jakieś 20 minut serialu, lecz późniejsza wieść od brata nieco mną wstrząsnęła. Zmarł mój ostatni już dziadek. Trochę bardzo mną wstrząsnęło. Przeżywałam pierwszy raz śmierć tak bliskiej dla mnie osoby.
Był to tata mojego taty. Porządny człowiek. Bardzo pracowity. Nie gardził ludźmi pracowitymi. Miał 76 lat. Jest mi smutno i chodzę ubrana na czarno. W szkole spotkałam się z dziwnymi komentarzami typu "ale z Ciebie emo". No cóż to nie było miłe, ale to się nazywa gimnazjum.
Współczuję strasznie mojej babci. Biedna została sama, ale mieszka na przeciwko mnie więc mogę ją w każdej chwili odwiedzić. W trakcie pobytu na "chorobowym" upiekłam ciasto. Przyozdobiłam je bitą śmietaną i kazałam zanieść bratu do dziadków. Przez ten cały czas byłam w niepewności. Wczoraj zadałam niepokojące mnie pytanie: "Babciu, a czy dziadziuś jadł ciasto, które upiekłam?". Babcia odpowiedziała, że jadł i mu smakowało. Tak jakoś lżej mi się zrobiło i nawet się cieszę.
A czy Wy straciliście kiedyś kogoś bliskiego? Chcielibyście im zadać jakieś niepokojące Was pytania? Jak przeżywaliście śmierć bliskiej Wam osoby?  Jak napisałam w tytule "śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" miałam na myśli, że miałam słabe kontakty z dziadkiem, nawet nie zdążyłam się z nim zobaczyć przed śmiercią. Mam trochę wyrzuty sumienia.

Cóż tu więcej pisać. Wstawiam Wam zdjęcie upieczonych przeze mnie babeczek :)

                                     


Do następnej notki kochani :)